Dzisiejszy upał zmobilizował mnie do tego, żebym w końcu przysiadła do filcowanek... Tylko Tofik zdawał się cieszyć ze skwaru i wygrzewał się na balkonie..
Początki wyglądały tak:
Tofik oczywiście też "pomagał" pani w szyciu :)
Zapomniałam już, jak czasochłonne jest takie szycie.. niby do zrobienia było 5 literek i 2 kwiatki a zeszło mi parę ładnych godzin...
Efekt moich wypocin wisi już na ścianie, nad miejscem gdzie będzie stało łóżeczko i wygląda tak:
Zastanawiam się jeszcze nad motylkami/ serduszkami pod napisem... ale muszę to przemyśleć...
Dobranoc :)