Kap, kap nr 2... czyli ciąg dalszy deszczowej pogody...
Miałam się wczoraj i dzisiaj zabrać do dalszej filcowej roboty, ale coś mi nie idzie... a konkretnie to trochę brak mi czasu, żeby na spokojnie przysiąść do zakładek...
Wczoraj USG, wizyta w Smyku (moje nowe uzależnienie).. potem meczyk na rynku...
Dzisiaj zakupy, następnie wsiąkłam na dobre 3 godziny nad tematem wyprawki... potem check-lista, co wziąć ze sobą na 2-dniowe wesele ( jakimś dziwnym trafem moja lista jest na 1,5 strony a P. na pół) i dzień jakoś tak za szybko zleciał :)
Na poprawę humoru kupiłam na Placu Nowym cudny bukiet goździków, który starczył na udekorowanie nie tylko "strefy kibica" w salonie, ale i biurka w sypialni :) ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz